wtorek, 1 lipca 2014

Oskarżony przez przypadek?

Problemem jest to, jak w praktyce przeprowadzić kontrolę. Władimir Kliczko jest gotów w każdej chwili poddać się badaniom, ale on jest obywatelem świata i wciąż jest w ruchu. Ciężko jest przewidzieć, gdzie będzie za kilka miesięcy” Takie słowa cytowane przez portal ringpolska.pl wypowiedział ostatnio szef niemieckiej federacji boksu (BDB) Thomas Putz.
Tymi słowami szef BDB tłumaczy niechęć panującego mistrza do czegoś na kształt olimpijskich testów antydopingowych przed jego kolejną obroną tytułów z Kubratem Pulevem. Słowa, jakby nie patrzeć mogące wywołać falę pytań i oskarżeń o doping w stosunku do jednego z największych mistrzów wagi ciężkiej w historii Wladimira Kliczki.
Bo jak racjonalnie wytłumaczyć wypowiedź Putza ? Każdy człowiek zajmujący się boksem doskonale wie jaki jest plan podróży Ukraińca przed walkami, mamy więc: kilka tygodni na Florydzie, następnie ok 4 tygodnie przed walką obóz w Going i następnie na tydzień przed pojedynkiem przyjazd do miasta w którym walka się odbywa, wiedzą o tym wszyscy, ale jak widać wyłączając przedstawicieli BDB odpowiedzialnych za kontrole antydopingowe.
Testy przeprowadzane po walce, bazujące na próbce moczu to testy które nie są absolutnie w stanie złapać oszusta, łapią się na nie tylko idioci. Amatorzy którzy nie potrafią dokładnie rozplanować cyklu i wyliczyć czasu potrzebnego na wypłukanie świństwa z organizmu. Mamy więc przypadki Wacha który nic nie wie o żadnych sterydach i był nie winny do momentu gdy nie dowiedział się ile kosztuje próbka B, czy Guillermo Jonesa którego właśnie w takim teście po raz kolejny złapano na końskiej dawce furosemidu który może służyć do odwadniania i zbijania wagi, ale równie dobrze do szybkiego wypłukanie tego i owego z organizmu.
Nie chcę oskarżać młodszego Kliczki o doping, ale słowa Putza brzmią dość jednoznacznie. Kliczki badać nie chcemy! Dziwnie to brzmi z ust człowieka któremu z każdej kolejnej gali organizowanej przez K2 spływa pewien niewielki procent zysku.  Rzuca to również tak jak pisałem wyżej, pewien cień na Władimira, bo nie od teraz wzbrania się on od bardziej szczegółowych kontroli które odbywają się w trakcie przygotowań, obstając przy standardowych testach BDB. Jak widać idzie za rączkę z szefem tej organizacji, który może wiedzieć więcej niż się nam wydaje, a ta niefortunna wypowiedź może odsłaniać ciemną stronę obozów w Going.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

izzyKONTO