wtorek, 5 sierpnia 2014

Trenerzy! Do roboty!

Wczoraj w Magazynie T-Mobile Ekstraklasy trener Michał Probierz usilnie starał się przekonać wszystkich do forowanej przez siebie tezy mówiącej o tym, że Polscy trenerzy nie osiągają wyników bo brakuje im wsparcia, pomocy, bazy treningowej i ogólnie rzecz biorąc zachodnich standardów.
Muszę przyznać Panu trenerowi w wielu sprawach rację, jednak nie zgodzę się nigdy z tym, że polski trener lub ogólnie 87% trenerów Ekstraklasowych wyciska wszystko z tego co ma, a na lepsze wyniki po prostu nie starcza im sił, gdyż muszą sami odpowiadać za wszystko. Takie postawienie sprawy to zwykłe uproszczenie i zwalanie winy wszędzie tylko nie na własną osobę, bo z czego ostatnio w naszej lidze słyną trenerzy ? Z nieudolności niestety. Czy jest w naszej lidze trener który wprowadza jakąś własną wizje gry drużyny ? Mamy w lidze 16 zespołów z czego 2 wyróżniają się jakimś stylem:
  • Legia – gra futbol poukładany w tyłach, oparty na dużej liczbie podań oraz fantazji z przodu
  • Podbeskidzie – gra twardo i szybko. Zespół jest wybiegany i mocny fizycznie
Reszta gra klasyczną beznadzieję bez stylu, wygrywając indywidualnościami lub niewymuszonymi błędami rywala. Nie potrafią wykrystalizować w swojej grze jakiegoś charakterystycznego stylu, który odróżniałby ich na tle pozostałych drużyn. Czy takiemu stanowi rzeczy winny jest brak sztabu czy nieudolny pierwszy szkoleniowiec ?  Raczej to drugie (choć nie twierdze oczywiście, że brak w pełni profesjonalnego sztabu jak i ogólnie funkcjonowania klubu nie poprawił tego stanu rzeczy) Robert Podoliński nazywany przez wielu jedynym z najzdolniejszych trenerów młodego pokolenia wykonywał w Dolcanie Ząbki (I liga) świetną robotę, jego drużyna grała tak wychwalanym teraz ustawieniem 3-5-2 zanim to było takie modne i naprawdę fajnie to wszystko funkcjonowało. Po tym jak trener Podoliński przejął zespół Cracovii Kraków wielu było pewnych, że taki właśnie system gry i styl jaki prezentował Dolcan zaczną oglądać kibice Ekstraklasy na stadionie przy ulicy Józefa Kałuży. Oczywiście Cracovia próbuje, ale widać, że szkoleniowiec zatracił dużo ze swojej odwagi i zamiast pozostać wierny swojemu spojrzeniu na futbol zaczął grzebać i szukać rozwiązania dzięki któremu jego klub nie tyle zacznie grać tak jak on chce tylko takiego dzięki któremu zaczną oni zdobywać punkty. Każdy teraz powie, że normalna sprawa, bo jak będzie grał pięknie a nie zdobywał punktów to wyleci z klubu a bez pracy nie pokaże swojego kunsztu trenerskiego. Tylko co to za różnica pokazywać kunszt i własne spojrzenie na futbol zza fotela eksperta telewizyjnego czy zza fotela w domu, gdy prowadzi się klub, bo strach przed podjęciem ryzyka tylko na to pozwala ? Zadajmy sobie pytanie, kto jest lepszym trenerem ? Skorża czy Ojrzyński. Gabloty z trofeami obydwu panów różnią się znacząco a były szkoleniowiec Ettifaq FC ma na swoim koncie nawet prace w sztabie reprezentacji, ale czy czyni go to lepszym szkoleniowcem od aktualnego trenera Podbeskidzia Bielsko – Biała ? Raczej nie. Różnica pomiędzy tymi Panami polega na tym, że Skorża zawsze słynął z zachowawczości. Oczywiście jego sukcesy to efekt umiejętności jakie ma a taktykiem trzeba przyznać, że jest niezłym. Jednak nie ma tego co cechuje tych największych, jego praca nie odciska piętna na zespole. Po tym jak odchodzi z klubu nie można powiedzieć, że coś po sobie zostawił. Całkowicie inny jest Ojrzyński, trener który nie prowadził jeszcze żadnej dobrej ekipy w naszej Ekstraklasie potrafi jednak zaznaczyć w drużynie swój szlif, polegający na wpojeniu piłkarzom roli 11 bulterierów mających rozszarpać rywali. Oczywiście wyniki ma jakie ma, bo jednak aby coś osiągnąć trzeba mieć zawodników którzy umieją grać w piłkę, ale jestem przekonany, że jego ewentualna praca w mocnym klubie skończyła by się tym czym praca Simeone w Atletico, oczywiście zachowując wszystkie proporcje.  Wracając do początku, jak widać rola trenera w naszej piłce stara się być marginalizowana przez samych zainteresowanych. Na pracę w lepszych warunkach trzeba sobie zasłużyć wynikami, stylem pracy, dokształcaniem się i wiernością własnym wartościom a nie czekaniem i lansowaniem się w mediach. Nie w taki sposób kariery robili Benitez, Mourinho, Ferguson czy Guardiola, nie przez czekanie dostawali to co mają teraz, jeśli trener z naszej ligi chce wyjechać za granicę albo być szanowany w kraju niech odważnie bierze się za robotę a nie podkula ogon i liczy na to, że wszystko dostanie po najmniejszej linii oporu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

izzyKONTO